Weronika Nadara
O sobie
“I gdy dziewczynka wpadnie w szał żeby konie kochać, to jest już przechlapane i nieodwołalne do końca życia” – to słowa Wandy Wąsowskiej, pierwszej damy polskiego jeździectwa. Warto jeszcze dodać, że jak dziewczynka ta trafi do Szarży to już przechlapane i nieodwołalne na mur beton!
Tak się właśnie zaczęło, kiedy to moja ciocia przyprowadziła sześcioletnią Wronkę do Szarży i posadziła na Nelkę;)
Na stałe wróciłam tu dopiero w pierwszej klasie liceum i już zostałam. Najpierw jako kursant, później było kilka lat szalonego wachtowania, a od 2008 już jako instruktor. Ale Szarża to nie tylko konie! To tu poznałam najwspanialszych ludzi, za którymi pójdę w ogień a oni za mną! To tu spędziłam już ponad połowę swojego życia, to mój drugi dom!
Jako, że przez kilka lat uczyłam jazdy konnej również najmłodszych, cechuje mnie nieskończona cierpliwość i dbałość o bezpieczeństwo. Dużo gadam i tłumaczę – do skutku, bardzo się angażuje i prowadzenie jazd sprawia mi wielką frajdę;) U mnie usłyszycie nieco więcej niż “pięta w dół i palce do konia”.
Kocham przejażdżki na końskim grzbiecie o zachodzie słońca, w południe, jak uda mi sie wstać to też i o poranku (ale zazwyczaj kołderka wygrywa:p), po polach i lasach, łąkach i rżyskach, w zimową noc kiedy to za sprawą śniegu w lesie jest jasno jak w dzień, w jesienne złote popołudnie i kiedy po zimie w powietrzu czuć już wreszcie wiosnę i ptaszki ćwierkają, lubię czasem też dać czadu (ale oczywiście w granicach zdrowego rozsądku i z zachowaniem zasad bezpieczeństwa koni i ludzi). Kocham galopować po rzeczce (teren bez galopu po rzeczce to teren stracony!). I to najlepiej na Wallym, bo wiem, że on to wszystko kocha tak samo jak ja!
Zapraszam na jazdy w poniedziałkowe popołudnia!
Wronka!