Weronika Wójcik
O sobie
Dlaczego konie? Może dlatego, że towarzyszą mi od kołyski. Moi rodzice dzięki nim się poznali. Jeden dziadek był kawalerzystą, jedna z babć zasuwała na oklep, trzech pradziadków śpiewało ułańskie żurawiejki – każdy innego pułku. Byłam zatem na konie niemalże skazana. Od dzieciaka jeździłam wakacyjnie w różnych stajniach, ale bardziej regularną przygodę z końmi zaczęłam pod koniec podstawówki za sprawą woltyżerki. Następnie zaczęłam już systematycznie jeździć wierzchem. Potem przyszła praca przy koniach. Najpierw w charakterze dziewczynki od czyszczenia i siodłania, następnie stajennego, potem pomocnika instruktora, a wreszcie samodzielnego instruktora. W międzyczasie przewinęłam się przez krakusowską kawalerię, gdzie uczyłam się wywijać długą na dwa metry lancą. Do SJS trafiłam już na studiach, przyszłam tu za namową jeżdżącego u nas rodzica.
Moim konikiem są tereny – te krótsze godzinne czy parogodzinne, ale i dłuższe całodniowe lub kilkudniowe.
Zapraszam wszystkich, którym nie straszne jest wstawanie w środku nocy, by odbyć przed pracą lub zajęciami poranną jazdę o 7:30. Śpiochom proponuję 8:20. Wszystkim zapewniam moc atrakcji w postaci ciągłego poganiania.
Oprócz tego zachęcam do śledzenia szarżowych aktualności, gdyż w nich co jakiś czas ukazuje się info o organizowanym przeze mnie i moją dawną współdyżurującą Anię – rajdzie.
Jako że pojawiły się zażalenia, co do treści mojego opisu, to proszę o dopisanie na końcu jednej frazy: Pytając o mnie pytajcie o Werkę lub (dla wtajemniczonych) o PerWerkę;p