Korzystając z przepięknej pogody, postanowiłam odwiedzić dzisiaj Stadninę Stowarzyszenia Jeździeckiego Szarża, aby poznać Anię, z którą korespondowałam w sprawie wolontariatu, porozmawiać o szczegółach i zobaczyć miejsce.
Wiele o Szarży słyszałam, nigdy jednak nie miałam okazji tam zajrzeć, a co najdziwniejsze nie wiedziałam, że mieści się na tyłach znanej wszystkim Szkoły Jazdy Konnej Patataj. Nie wiem, dlaczego, ale z początku pomyliłam Szarżę z Patatajem i z lekka przerażona udałam się wpierw do tej pierwszej. Przerażona, bo nie przepadam za tłumami ludzi, wielkimi imprezami plenerowymi i hałasem, a akurat odbywały się jakieś zawody. Pomyślałam sobie: „W co Ty się dziewczyno pakujesz? Przecież to nie Twój klimat.” Z niejaką ulgą przyjęłam więc swoją pomyłkę. Pojechałam dalej, a im dalej jechałam, tym bardziej zaczynało mi się podobać.
Na początku w ogóle przejechałam Szarżę. Nie sądziłam, że mieści się tak blisko stadniny Patataj. Myślałam, że te tereny również przynależą do tej ostatniej. Weszłam w zupełnie inny świat. Błoga cisza i spokój. Taka enklawa. Od razu odczułam ulgę. Ania również ujęła mnie swoją delikatnością i otwartością. W prawdzie dzisiejszy dzień w Szarży był nieco zwariowany, ale i tak wszyscy zachowali zimną krew i z pełnym spokojem starali się wspólnymi siłami związać koniec z końcem. Ja również stwierdziłam, że nie będę siedzieć z założonymi rękoma i trochę pomogę. W końcu zapewne niedługo również będę miała okazję sprawdzić się w roli wachtmistrzyni. Przy okazji zapoznałam się z końmi.
Ania oprowadziła mnie po terenie, który zakwitł cały wiosennie na biało. Każdy wybieg ma tu inną intrygującą nazwę. Najbardziej rozbawił mnie Mordor – nazwa zainspirowana drewnianymi wrotami. Ponadto jest biały wybieg od białego ogrodzenia, choć są dwa białe, jedno po prostu było białe wcześniej od drugiego. Drzewo. Garaż. Te hasła brzmiały wcześniej jak tajny szyfr. Ania zapoznała mnie również z najstarszym lokatorem – 30-letnim Piorunem, który przeszedł już na zasłużoną emeryturę i może sobie po prostu „być”. Pobyt w Szarży chyba mu sprzyja, bo 30 lat to już doprawdy górna granica wiekowa, a tymczasem Piorun wciąż ogląda się za dziewczynami. W oko wpadła mu ponoć Burza:)
Kiedy opuszczałam już Szarżę, na okalających malowniczych terenach przyuważyłam pliszkę siwą, która pozowała mi do zdjęć co raz to wyginając łepek w tą lub inną stronę jakby nie do końca pewna tego, czy zostać czy uciekać przed tym dziwnym wynalazkiem.
Teren Szarży od strony kwitnącego zawilcami lasu odgranicza wijąca się jak wąż malownicza struga Zimna Woda w dorzeczu Utraty. Stanowi ona również północną granicę Gminy Brwinów. Można tam przysiąść na ławce z widokiem na łąkę, na której w ciągu dnia pasą się konie, a w lesie ćwierkają ptaki. Istna sielanka. Jeżeli ktoś szuka wyciszenia, znajdzie je tutaj nawet w tak rekreacyjnie ruchliwy dzień, jak niedziela.
„W OBIEKTYWIE: Wiosna w Szarży”.
Autor: Victoria Tucholka